Praca na etacie, własna firma i wytrwałość w dążeniach, czyli opowieść Kasi o życiu i pracy w Norwegii

wpis w: Dookoła Pracy | 41

W tym odcinku naszego cyklu, przenosimy się do Norwegii. Naszym przewodnikiem jest Kasia Kipiel – przedsiębiorca, kierownik biura ds. administracji i personelu, a także autorka projektu „Twój sukces zawodowy” i bloga KasiaKipiel.com.  Kasia, która już od 6 lat mieszka w tym dalekim kraju północy opowiada nam o pracy w norweskiej firmie i prowadzeniu własnej firmy, wytrwałości w dążeniach, a także o budowaniu relacji z Norwegami.

 

W tym artykule uzyskasz odpowiedzi na następujące pytania:

  1. Kasia w Norwegii jest od 6 lat, jak to wszystko się zaczęło? Skąd taka decyzja i akurat ten kraj?
  2. Czy znała norweski, czy dogadywała się po angielsku? Co było dla niej największym wyzwaniem w pierwszych miesiącach pobytu?
  3. A jak z przystosowaniem się do norweskiego klimatu?
  4. Kasia pracuje zarówno na etacie jak i prowadzi własną firmę. Jaki jest przepis na pogodzenie tych dwóch rodzajów działań?
  5. Jak szukała swojej pierwszej pracy w Norwegii? Na co warto zwrócić szczególną uwagę podczas rekrutacji do norweskich firm i jakie są największe różnice w stosunku do tego co znamy z Polski?
  6. Kasia aktualnie kieruje całym biurem ds. administracji i personelu. Jakie doświadczenie pomogły jej uzyskać kierownicze stanowisko i na co zwraca się uwagę w Norwegii?
  7. A godziny pracy? W Polsce, pełny etat to ustawowo 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo. Jak wygląda to w Norwegii?
  8. Do ilu dni urlopu wypoczynkowego rocznie uprawniony jest pracownik? I oczywiście, co w przypadku choroby? Można wówczas skorzystać ze znanego nam L4? 
  9. Jakie formalności należy spełnić, aby otworzyć firmę w Norwegii i na jakie dziedziny jest największy popyt?
  10. Czy są jakieś ulgi dla przedsiębiorców? Państwo w jakikolwiek sposób zachęca do przedsiębiorczości?
  11. Czy prowadząc własną firmę w Norwegii można ze spokojem myśleć o emeryturze? Czy też podobnie jak w Polsce, przedsiębiorca musi na własną rękę odkładać pieniążki, gdyż emerytury dla przedsiębiorców są na wyjątkowo niskim poziomie?
  12. A jak to jest z tą jawnością zarobków w Norwegii? Sprawdza się? Nie powoduje zawiści międzyludzkiej?
  13. Jak ze standardem życia w Norwegii (zarobki w relacji do kosztów życia)
  14. Jakie są ulubione rozrywki/sporty Norwegów?
  15. A jak budować relacje z Norwegami? Czy są otwarci na obcokrajowców?
  16. Najsmaczniejsze dania kuchni norweskiej to…
  17. Złota rada Kasi dla osób, które planują emigrować do Norwegii…

 

Decyzja i początki przygody w Norwegii

Decyzja o wyjeździe była bardzo spontaniczna. W zasadzie od początku ukierunkowywaliśmy się na Niemcy, jednak po rozmowach z różnymi osobami z naszego otoczenia, doszliśmy do wniosku, że lepsza będzie Skandynawia. Dla mojego obecnego męża pod względem branży budowlanej, a dla mnie hotelarskiej, którą owego czasu byłam bardzo pochłonięta. Tak więc decyzję o zmianie destynacji podjęliśmy w ciągu kilku dni.

Zdaliśmy egzaminy końcowe na uczelniach, przygotowaliśmy oszczędności. Zaopatrzyliśmy się w podstawowe rzeczy na przetrwanie typu jeden garnek, dwa talerze, dwie szklanki, kotlety 😊i wyruszyliśmy uginającym się pod ciężarem samochodem w stronę Oslo. Nie mieliśmy wielkich przygotowań. Mieliśmy tylko zamówione „na słowo” miejsce w akademiku, które szczęśliwym trafem udało nam się zarezerwować od Ukrainki- studentki, na stronie CoachSurfing. Ruszyliśmy w ciemno z nastawieniem, że jak się nie uda to trudno. Najwyżej będziemy mieć fajne wakacje.

Dziś takiej podróży po raz drugi bym się nie podjęła. To chyba prawda, że młodość jest szalona 😊 Nasze początki były trudne. Ale podobno im trudniej na początku, tym łatwiej potem…

 

Nie znałam norweskiego. Porozumiewałam się tylko po angielsku na początku. Jednak już w trzecim tygodniu po przyjeździe do Oslo, zapisałam się na kurs językowy. Moja znajomość języka niemieckiego okazała się przydatna w nauce norweskiego. Te języki są w jakimś stopniu podobne do siebie. Nauczyłam się szybko mówić i rozumieć większość już po 2 miesiącach. Jednak największym wyzwaniem wcale nie był język, a znalezienie legalnej pracy. Jak już wspomniałam, pojechaliśmy w ciemno, bez podstawowej wiedzy o kraju. Szaleństwo! I to jeszcze w okresie wakacyjnym – w lipcu, miesiącu ‘martwym’ na poszukiwanie pracy.

 

Z tą pogodą to jest trochę inaczej niż wszyscy sobie wyobrażają. Generalnie Norwegia kojarzy się z przeraźliwym zimnem, wiatrem i śniegiem po pas 😊 I tak jest bardziej na północy kraju.Ja mieszkam na południu, w stolicy. Oslo ma klimat znośny. Od 6 lat mogę powiedzieć, że widzę ocieplenie… w zeszłym roku lato było bardzo gorące, a zima bardzo śnieżna, ale nie aż tak mroźna jak kiedyś. Myślę, że każdy z łatwością przystosowałby się do tutejszych warunków klimatycznych. A już na pewno czyste, przejrzyste powietrze by w tym zdecydowanie pomogło.

 

Praca. Warunki zatrudnienia

Trochę czasu zajęło mi poukładanie sobie planu dnia, zwłaszcza po powrocie z urlopu macierzyńskiego na etat, bo firmę prowadziłam bez przerwy. Każdy ma swój sposób na zarządzanie swoim czasem. Ja kieruję się przede wszystkim planowaniem ze sztandarowym hasłem : Co masz zrobić dzisiaj, zrób dzisiaj. Nigdy nie wiem co przyniesie mi kolejny dzień, więc nie lubię zostawiać czegoś na później.  Muszę mieć większość rzeczy zaplanowanych na minimum miesiąc do przodu. Oczywiście w międzyczasie mogą wyskoczyć jakieś niespodzianki i zazwyczaj się pojawiają,ale mając już plan bazowy, jest mi łatwiej go trochę modyfikować, a nie budować od nowa. Poza tym, lubię pracować. I chyba to jest ten przepis. Trzeba lubić to co się robi 😊 i planować 😊. Najważniejsze w tym wszystkim to jest danie sobie trochę czasu, aż wszystko co robimy po prostu stanie się naszym nawykiem, a nie wyzwaniem.

 

Myślę, że rekrutacja na całym świecie obecnie jest bardzo zbliżona do siebie, niezależnie od kraju. Każdy z nas zapewne miał swoje skuteczne metody w poszukiwaniu pracy. A zawsze podkreślam, że trzeba wykorzystać wszystkie możliwe sposoby. Ja roznosiłam CV, wysyłałam aplikacje mailowe, zarejestrowałam się w tutejszym Urzędzie Pracy, w agencjach pracy… Ale moim największym problemem był zawsze brak referencji norweskich. Te z Polski nie liczyły się. Na drugim miejscu była słaba znajomość języka norweskiego. Oczywiście angielski jest wystarczający w pracy kelnerki, sprzątaczki, barmana itp, ale nie w przypadku np. pracy recepcjonistki, która w tamtym czasie mnie interesowała. Trochę czasu zajęło mi zrozumienie tego jak funkcjonuje ścieżka kariery za granicą. Należy mieć ambicje, ale aby przetrwać trzeba pracować, nawet poniżej swoich kwalifikacji na początek.

Myślę jednak, że agencja pracy (w Polsce mało popularna) jest tutaj dobra na start. Pozwala przynajmniej zapoznać się ze środowiskiem pracy i zdobyć ważne dokumenty typu pozwolenie na pobyt, kartę podatkową, numer personalny… Z różnic to na pewno warto zwrócić uwagę na konstrukcje swoich dokumentów aplikacyjnych. Różnią się one trochę wyglądem i zawartością od typowo polskich. Nie trzeba pisać chociażby klauzuli o poufności danych. Rekrutacja praktycznie w 90% odbywa się poprzez wysłanie elektronicznego CV. Duża liczba pracodawców korzysta na przykład z systemu WebRecruiter, gdzie osoba poszukująca pracy może się zalogować i stworzyć swoje CV, a następnie aplikować na dane ogłoszenie.

 

Pracę w administracji udało mi się zdobyć po 3 latach. Oczywiście przez te trzy lata uczyłam się intensywnie języka norweskiego, podjęłam także studia podyplomowe w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi w Krakowie. Latałam przez cały rok co 2 tygodnie. Było męcząco, ale miało to też wpływ na dalszą drogę zawodową. W międzyczasie udało mi się zdobyć pracę w szkole, gdzie mogłam doszlifować swój język, a po kilku miesiącach okazało się, że w firmie mojego męża będzie niedługo wolny etat. Nie byłabym na pewno atrakcyjnym pracownikiem gdyby nie znajomość norweskiego, przepisów prawa pracy, czy doświadczenia w administracji recepcji. Myślę, że dla większości pracodawców jeśli chodzi o imigrantów ważna jest znajomość norweskiego. Dużą wagę przykłada się także do umiejętności miękkich.

 

Tutaj też jest 7,5h pracy plus 0,5h przerwy. Oczywiście w zależności od branży i stanowiska pracuje się więcej lub mniej.. .Ustawowo jest przyjęte, że można pracować max 9h dziennie i max 40h tygodniowo. W dużej firmie, gdzie jest powoływany tzw. Mąż zaufania, można ustalić 10h pracy dziennie i  54h tygodniowo. I tak jak wspomniałam, w zależności od branży, można na specjalny wniosek składany do Arbeidstilsynet (organu nadzorującego przestrzeganie prawa pracy) jeszcze skrócić lub wydłużyć ten czas. Są też płatne nadgodziny. Może ich być max 10 w tygodniu (25h w miesiącu, 200h w roku) i stawka to minimum 40% dodatku do podstawy godzinowej.

Każdy pracownik ma prawo do wykorzystania minimum 25 dni roboczych jako urlop. Jeśli ktoś ma ukończone 60 lat, przysługuje mu dodatkowy tydzień. Zazwyczaj urlop wykorzystuje się w miesiącach letnich: lipiec -sierpień. W przypadku choroby jest zwolnienie lekarskie, płatne przez pracodawcę w pierwszych 16 dniach, potem świadczenia otrzymuje się od Urzędu Pracy. Można też wykorzystać urlop opiekuńczy. W przypadku opieki nad dzieckiem do 12 roku życia przysługuje 10 płatnych przez pracodawcę dni wolnych. A przy dziecku powyżej 12 lat, lub jeśli ma się więcej niż jedno dziecko- 15 dni. Z takich ciekawych różnic  jest to, że pracownik ma także prawo do wzięcia tzw Egenmeldingu czyli chorobowego bez zwolnienia lekarskiego. W ciągu roku można je wziąć 4 razy po 3 dni. Ale jeśli ktoś wziął np. wolne w piątek, to w poniedziałek musi już iść do pracy lub przynieść zwolnienie lekarskie,ponieważ weekend liczy się jako 2 dni… I przed wykorzystaniem kolejnego zwolnienia musi minąć min. 16 dni.

 

Firmę może otworzyć każdy. Nawet osoba, która nie posiada jeszcze norweskiego numeru personalnego. Może aplikować o niego razem z podaniem o rozpoczęcie działalności. W zasadzie nie ma dużej biurokracji jeśli chodzi o otwarcie firmy jednoosobowej. Trochę inaczej jest przy spółce. Wniosek tu i tu składa się internetowo lub listownie. Procedura jest bardzo prosta i zrozumiała dla osoby, która zna język (ale formularze są też dostępne w j. angielskim). Na decyzję czeka się średnio 2 tygodnie. Nigdy nie prowadziłam firmy w Polsce i muszę przyznać, że nawet nigdy się tym specjalnie nie interesowałam, więc ciężko mi porównać, czy jest lepiej /gorzej…

Od zawsze popyt jest na firmy budowlane i sprzątające, ale można próbować swoich sił też chociażby w handlu. Chociaż w tym ostatnim trzeba wziąć pod uwagę to, że jest tutaj na prawdę mały rynek zbytu…zaledwie 5 mln ludzi.

 

Osoby, które prowadzą firmę, ale nie są w niej zatrudnione mają mniej świadczeń do wykorzystania niż etatowcy. Przykładowo, nie należy im się płatne bezrobocie, zwolnienie lekarskie nie jest płatne przez pierwsze 16 dni. Nie ma ulg podatkowych. Fajne w prowadzeniu firmy jest jedynie to, że wysokość podatku zależna jest od dochodu. Jak nie ma obrotu to się nie płaci nic.

Czy Państwo zachęca do przedsiębiorczości? Może nie zachęca, ale próbuje ułatwić. Organizowane są różne śniadania biznesowe, tygodnie biznesu itp. Urząd podatkowy organizuje bezpłatne kursy dla osób prowadzących firmy z zakresu m.in księgowości. Tutaj nie ma wymogu, aby firma jednoosobowa musiała mieć księgowego. Można samemu sobie prowadzić rozliczenia, więc to jest jakaś forma oszczędności, a rozliczenia nie są bardzo skompilowane.

 

Myślę, że nigdy nie można liczyć na Państwo jeśli chodzi o emeryturę. Jeśli ktoś ma możliwości powinien sobie w inny sposób zabezpieczyć swoją przyszłość. Prawo do norweskiej emerytury można już uzyskać po pełnym roku legalnej pracy (osoby urodzone przed 1963 r muszą przepracować w Norwegii min. 3 lata legalnie). Kalkulując finansowo opłaca się żyć z norweskiej emerytury, ale np. w Polsce. Żyjąc w Norwegii, na emeryturze szału finansowego nie ma. Obecnie można przenieść świadczenia emerytalne do Polski, ale czy przepisy się nie zmienią za 20 czy 30 lat?

 

Dla nas – Polaków faktycznie może to być dziwne, że każdy wie mniej więcej ile zarabia sąsiad. Myślę, że do tej jawności już nikt nie przywiązuje zbytniej uwagi. Zawiści nie ma. Powiedziałabym raczej, że to w jakimś stopniu motywuje, bo każdy chce zarabiać lepiej i z góry wiadomo w jakich profesjach ile można zarobić. Myślę, że bardziej ukrywanie zarobków prowadzi do zawiści, bo kreuje wyobrażenie o nich, które często może odbiegać od realiów.

 

Życie w Norwegii, złote rady

Zarobki są wysokie, a życie drogie. Średnie zarobki to ok 20 000 kr netto. Przeciętnie wynajem kawalerki ok 40 m2 to koszt ok 12 000 kr, w zależności od lokalizacji. Zakup mieszkania ok 70 m2  w Oslo to średnio min 3 400 000 kr. Smaczniejszy chleb kosztuje ok 40 kr ( wszystko liczymy na oko, na pół 😊 czyli niecałe 20 zł), mleko ok 15 kr, jajka 40 kr... Średnia cena paliwa to ok 15 kr za litrInternet ok 350 kr, abonament telefoniczny najniższy 100 kr. Jeśli dwie osoby pracują to można fajnie żyć i coś odłożyć. Ale tak chyba jest wszędzie. Norwedzy przyjęli styl życia na kredyt. Kredyty mają na wszystko: na dom, samochód, telewizor, sprzęty, meble, a i zdarza się często, że biorą kredyty na wakacje.

Oczywiście wszystkie zimowe, czyli narty zjazdowe, biegowe,skoki narciarskie. Ale i piłka nożna, na którą często nawet uczęszczają dziewczyny już w podstawówce.

Norwedzy lubią także wszelkie święta rodzinne i państwowe. Chętnie zakładają tzw bunad, czyli strój narodowy na wszelkie uroczystości typu chrzest, ślub, bierzmowanie,a nawet urodziny.

 

Norwedzy są dosyć zamknięci i ciężko tak na prawdę nawiązać z nimi kontakt. Większość z rozmów sprowadza się do pogody i sportu. Jednak każdy ma inny charakter. Czy są otwarci na emigrantów? Różnie z tym bywa. Każdy z nas, pewnie doświadczył rasizmu, ale i przychylności z ich strony. Trudno generalizować. W sumie to obcokrajowcy, głównie Polacy budowali stolicę i nadal budują, remontują, sprzątają. Myślę, że jakbyśmy naraz wszyscy wyjechali, to Norwedzy mieliby ogromny problem z siłą roboczą. I za to nas na pewno szanują w jakimś stopniu. Sądząc po ostatnich wydarzeniach politycznych, można powiedzieć, że państwo jest otwarte na emigrantów, ale jednostki nie do końca.

 

Patrząc z perspektywy czasu to uważam, ze norweska kuchnia jest bardzo uboga. Norwegia była kiedyś bardzo biednym krajem i z tego okresu tak naprawdę przetrwały najpopularniejsze dania mięsne i rybne, przyrządzane na różne sposoby: wędzenie, suszenie, solenie. Do dziś chyba najpopularniejszy (ale czy najsmaczniejszy?) jest sztokfisz, czyli ryba bez soli, suszona na słońcu. Dodam, że ma bardzo nieprzyjemny zapach. Osobiście do tej pory chyba najbardziej smakują mi wafle ze śmietaną i dżemem truskawkowym… I muszę przyznać, że mrożone pizze mają tutaj zupełnie inny, lepszy smak niż polskie.  Z takich smaczniejszych dań to oczywiście łosoś, w każdej postaci.

 

Jak to mówią „wszędzie dobrze gdzie nas nie ma”. Niekoniecznie trzeba słuchać rad innych, bo każdy ma inny charakter, inną motywację, inne cele. Wydaje mi się, że nie ma jednego, złotego środka. Każda osoba, która decyduje się na emigrację posiada swoją motywację do wyjazdu i ma już za sobą jakiś bagaż doświadczeń, który ją ukształtował. Swoje plany emigracyjne inaczej będzie układać osoba po 40-tce, a inaczej osoba po 20-tce. Jeśli ktoś myśli o Norwegii, to niech jej posmakuje i sam zdecyduje, czy będzie to jego miejsce na ziemi na dłuższy czas. Opinii zawsze trzeba słuchać, ale zdanie trzeba mieć swoje. Mogę dać tylko jedną radę, myślę, że aktualną dla wszystkich: Trzeba mieć ambicje i się szybko nie poddawać 😊Ja życia w Norwegii spróbowałam, jestem zadowolona z tego, co tutaj osiągnęłam, ale na pewno niedługo wrócę do Polski.

 


Zaintrygowało, zainspirowało? Nogi rwą się do podróży? Jeśli tak, to koniecznie zerknij do pozostałych artykułów z cyklu „Dookoła pracy” W tej serii ukazały się już:

KANADA: Opowieść Pauliny o życiu i pracy w Kanadzie, czyli kraju liścia klonowego, niedźwiedzi i nieokiełznanej natury
BRAZYLIA: Kraj copoeiry, mocnej kawy i największego lasu deszczowego na świecie, czyli Brazylia okiem Roberta
JAPONIA: Opowieść z odległej, baśniowej krainy, czyli Japonia oczami Agnieszki
ALBANIA: Żyć i pracować w kraju Orłów, czyli Albania oczami Roksany
DANIA: kraj lukrecji i hygge oczami Pauliny
INDIE: O życiu i pracy w barwnych Indiach oczami Renaty
USA: Nowy Jork – miasto, które nigdy nie śpi, czyli American Dream oczami programistki

NIEMCY: O życiu i pracy w urokliwej Bawarii oczami Doroty
MALEZJA: Kraj nowych technologii, kiasu i aromatycznej kuchni, czyli życie i praca w Malezji okiem Zuzanny
CZECHY: Kraj wojaka Szwejka, krecika i skalnych miast, czyli życie i praca w Czechach oczami Angeliki
BAHRAJN: Perła Zatoki Perskiej, czyli o życiu i prowadzeniu własnej firmy w Bahrajnie oczami Izabeli
ANGLIA: Praca w kosmopolitycznym Londynie, czyli Anglia oczami Łukasza
ZJEDNOCZONE EMIRATY ARABSKIE: Praca w kraju wiecznego lata – Zjednoczone Emiraty Arabskie okiem Natalii