Minął właśnie drugi tydzień po powrocie z macierzyńskiego do pracy. Od początku było intensywnie, ale z dużą dozą optymizmu. Zobaczcie natomiast, jakie emocje towarzyszyły mi przed powrotem. Jak to ze zmianami bywa, doświadczałam prawdziwego miksu emocji. Od ciekawości, ekscytacji poprzez stres i rozczarowanie, na względnym spokoju kończąc…
Piątek 12.06 – 10 dni do powrotu
Zaczynam czuć, że mój powrót do pracy jest coraz bliżej. Lekki niepokój i ciekawość. Pewnie za sprawą tego, że dogrywałam kwestie dotyczące badań medycyny pracy. Ciekawe co się pozmieniało. Jak się odnajdę w nowej rzeczywistości. Jak z tęsknotą za Polą. Na szczęście Pola zostaje pod opieką babci, z którą ma silną więź, więc temat dotyczący adaptacji mnie nie dotyczy. Ufff…
Poniedziałek 15.06 – tydzień do powrotu
Relaks. Względny spokój. Ostatni tydzień przed powrotem chcieliśmy wykorzystać na doładowanie akumulatorów nową energią i pojechaliśmy z Polą na gospodarstwo agroturystyczne. Strzał w dziesiątkę! Mam świadomość, że do powrotu zostało tak niewiele, ale cieszę się chwilą i tym, że jesteśmy razem i możemy wypoczywać.
Wtorek 16.06 – 6 dni do powrotu
Telefon do przełożonego. Kilka słów na temat szczegółów powrotu. Radość, że zaczyna się nowy etap i ekscytacja przed nowymi projektami i wyzwaniami. Czuję, że już potrzebuję tego kolejnego etapu w moim życiu. I jeszcze jedno: będę póki co pracować zdalnie, więc powrót będzie nieco łatwiejszy pod względem mentalnym…Super!
Piątek 19.06 – 3 dni do powrotu
Wyjazd zakończony. Powrót do rzeczywistości. Myślami powoli jestem już w pracy. Chcę podogrywać wszystkie szczegóły techniczne. Okazuje się, że mój komputer wymaga aktualizacji, zmiany hasła itp.
Umówiłam się z chłopakami z IT, że dziś to dograją.
Zawożę komputer i rozczarowanie…dziś nie zdążą skończyć. A chciałam być perfekcyjnie przygotowana przed poniedziałkiem. Po raz kolejny życie daje mi pstryczek, że po pierwsze nadmierne planowanie nie wychodzi na dobre i że elastyczność jest kluczowa, a po drugie, że trzeba niektórym sprawom nadać własny bieg. Czasami nie da się przyśpieszyć na siłę.
W tym momencie, moje zdenerwowanie było na wysokim poziomie…
Niedziela 21.06 – dzień przed powrotem
Cały dzień względnie spokojny. Oswoiłam się już z myślą. Jestem gotowa na NOWE! Cieszę się, jestem podekscytowana. Mamy już dograne szczegóły opieki nad Polą. 3 miesiące temu miałabym większe obawy. Chyba nie czułam się wtedy jeszcze gotowa na taką zmianę. Pola zresztą też nie do końca. Czas pandemii dał nam w gratisie 3 dodatkowe miesiące, które mogłyśmy spędzić w 100% razem,a mała zrobiła w tym czasie niesamowity skok rozwojowy.
Co prawda co jakiś czas wpada mi myśl, że jutro od rana będę musiała dogrywać kwestie techniczne i to mnie trochę stresuje, ale staram się już przestać przejmować takimi drobnostkami. Zresztą… Pola długo nie może zasnąć, więc muszę się skupić na niej…
Zapowiada się ciekawy tydzień! Nowy etap za pasem!